On go nawet nie znał!

Janeczka była bardzo zdolnym dzieckiem. W Płocku od razu poszła do 3 klasy. Wcześniej Pani Maria z Matką uczyły ją w domu czytać, pisać i liczyć. Pierwsze dwie klasy szkoły podstawowej miała opanowane. W Milanówku skończyła podstawówkę i poszła do gimnazjum.

Brat Pani Róży - Wuj Janki, Zwanzigar, zaczął szukać swojej rodziny w Polsce przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Napisał list do siedziby MCK w Zurychu. W tym samym czasie Ojciec Pani Marii napisał do niego list na adres, który Pani Róża dała Matce Pani Marii przed śmiercią. Zwanzigarowie już nie mieszkali pod tym adresem, ale list powędrował do MCK w Zurychu. Tam te listy się spotkały i udało się nawiązać kontakt z Wujostwem Janki. „Oni bardzo pomagali w wychowaniu Janki. Głównie polegało to na przysyłaniu paczek żywnościowych, ale bardzo często były one rozkradane przez celników. To było okrutne, kiedy dostawaliśmy paczkę z Ameryki, a w środku były kamienie”- śmieje się gorzko Pani Maria.

Pani Maria poszła do liceum im. Stanisława Małachowskiego w Płocku. W czasie wojny Niemcy urządzili tam stajnie dla koni. „Cała młodzież się skrzyknęła i oczyszczaliśmy budynek szkoły. Uczyliśmy się bez podręczników i notatek. W tym liceum zrobiłam maturę.”

W 1955 roku rodzina Jętkiewiczów wróciła do Milanówka.

„Dopiero w 1963 r. dostałam mieszkanie spółdzielcze w Warszawie. Bardzo chciałam dostać się na medycynę, ale mnie nie przyjęli z powodu mojego brata, który był za granicą. Później pracowałam w Polimexie, ale wyrzucili mnie, kiedy dowiedzieli się o moim bracie.” To był bardzo gorący okres. Zwalniani z pracy byli nie tylko ci, którzy mieli jakikolwiek kontakt z kimś poza krajem, ale też ci, którzy kształcili się za granicą.

„Później wyszłam za mąż i odchowałam dzieci. Dostałam pracę w biurze projektów i przepracowałam tam 35 lat.” - opowiada bez szczegółów Pani Maria. Mąż Pani Marii był prawnikiem. Skończył prawo i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. „Kiedy składał aplikację do prokuratury, to odrzucili jego kandydaturę, bo ja miałam brata za granicą. On go nawet nie znał! To był takie absurdy, które odciskały się wtedy na wszystkich”- uświadamia nas Pani Maria.