Nie mam nic do ukrycia...

„Nie mam nic do ukrycia” mówi Pani Maria kiedy zaczynamy z nią wywiad i daje nam przyzwolenie na nagrywanie rozmowy. Siedzimy w cichym, małym pokoju na Woli. Jest końcówka marca, ale za oknem szaleje śnieg.

Pani Maria Łopuszańska jest uroczą, elegancką, starszą panią. Od razu poczęstowała nas herbatą, ciastkami i z chęcią dzieliła się z nami swoimi przeżyciami, wspomnieniami. Cierpliwie tłumaczyła nam historyczne uwarunkowania, dzieliła się szczegółami dramatycznych wydarzeń związanych z wojną.

Wojnę wspomina jako bardzo trudny czas, ale opowiadała o niej spokojnie. Pani Maria zaczyna od pokazania nam medalu Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata i Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski, którym została odznaczona przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego w listopadzie 2008r. Od razu zastrzega: Te odznaczenia należą się głównie moim rodzicom. „Kiedy myśmy [ich] ratowali to ja byłam nieletnia bo miałam niecałe 16 lat. Nie mniej narażenie życia było całej rodziny”

W Polsce, jak w żadnym innym europejskim kraju, za ukrywanie Żydów zagrożona karą śmierci była cała rodzina.

Cała ta opowieść budzi Pani Marii żywe emocje. Widać, że ta historia jest dla niej bardzo ważna.